Żeby nabrać pewnej perspektywy, lubię od czasu do czasu spojrzeć na wykres przyczyn zgonów na świecie, z bezcennej strony OurWorldInData.org. Rzut oka przywraca mi spokój po słuchaniu doniesień medialnych o wojnie i terroryzmie, bo przypomina jak nieistotne są to wydarzenia.
Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo – i dziś „stuknęło” 2 mln zakażonych (z punktu widzenia „creatorów kontentu” w internecie na portalach informacyjnych to wręcz „juuuhuuuu!). Oczywiście, że 125 tysięcy zgonów to dramat. Ale czy w porównaniu z 17 milionami zgonów rocznie na choroby układu krążenia, to nie wygląda delikatnie mniej dramatycznie?
Jeśli wczytacie się w wykres, to zobaczycie, że trzecia najczęstsza przyczyna zgonów to choroby układu oddechowego, więc ten wirus – który wg przewidywań epidemiologów – zostanie z nami na dobre, przyłoży się pewnie do trwałego wzrostu tego słupka.
Ale czy wszystkie pozostałe słupki przestały mieć przez to znaczenie? Zwróćcie uwagę, że samobójstwa to rocznie więcej zgonów niż malaria… prawie dwa razy więcej niż morderstwa, siedem razy więcej niż konflikty zbrojne. Czy równolegle(!) do zdecydowanej walki z koronawirusem, nie powinniśmy na szali zysków i strat położyć również zdrowia psychicznego obywateli?