Czy inne choroby i problemy przestały istnieć?

Koronawirus zaprząta uwagę wszystkich i wszędzie – w wiadomościach ciężko dowiedzieć się o czymś innym niż liczba zgonów lub schwytanych rowerzystów… ale czy to oznacza, że ludzie przestali umierać na nowotwory? Że nie ma już ofiar przemocy domowej? Że skończyły się samobójstwa? Czy mamy jeszcze jakieś cele oprócz redukowania liczby zgonów na koronawirusa? A co… ze zdrowiem psychicznym?!

Zgon zgonowi nierówny?

Jak bumerang wraca w dyskusjach słynny „dylemat wagonika” -bardzo ładnie przedstawiła go Vanessa z Brain Craft w filmiku sprzed kilku lat, a parę dni temu odwoływał się do niego Marcin Rotkiewicz w swoim artykule o różnych politykach zdrowotnych wobec epidemii.

W skrócie pytanie brzmi o arytmetykę przy zabijaniu/ratowaniu ludzi. Lepiej, gdy zginie mniej osób czy więcej? Oczywiście lepiej, gdy mniej – ale jeszcze lepiej, gdy nie musimy podejmować decyzji. Bo jak zginie więcej, ale bez niczyjej ingerencji, to jest spokojniej na sumieniu, niż jak zginie mniej, ale zginie ze świadomego wyboru. 

Przy obecnej pandemii pytanie trzeba trochę przeformułować:

Czy zgon z powodu koronawirusa jest lepszy, gorszy czy taki sam, jak zgon z powodu wypadku komunikacyjnego lub nowotworu?

Skąd to pytanie? Ponieważ wszystkie portale informacyjne prześcigają się w donoszeniu o kolejnym nowym zakażeniu, o kolejnym nowym zgonie… tak jakby cokolwiek innego przestało się liczyć. Porównujemy statystki z różnych krajów, przeliczamy sobie na milion mieszkańców, mówimy 'ci sobie radzą’, 'ci sobie nie radzą’… Pytanie czy możemy mówić, że jakiś kraj sobie radzi patrząc na jedną liczbę, spośród tysięcy opisujących go parametrów?:/

Innymi słowy: wszyscy politycy, pod presją medialną i społeczną, walczą o redukcję słupków na wykresach zachorowań i zgonów na koronawirusa. Pytanie jakim kosztem?

Czy jeśli dla uratowania 100 osób zabijemy 300 osób, to zrobiliśmy dobrą robotę?

 

Koszty psychologiczne kwarantanny

Żeby nabrać pewnej perspektywy, lubię od czasu do czasu spojrzeć na wykres przyczyn zgonów na świecie, z bezcennej strony OurWorldInData.org. Rzut oka przywraca mi spokój po słuchaniu doniesień medialnych o wojnie i terroryzmie, bo przypomina jak nieistotne są to wydarzenia.

Koronawirus zbiera śmiertelne żniwo – i dziś „stuknęło” 2 mln zakażonych (z punktu widzenia „creatorów kontentu” w internecie na portalach informacyjnych to wręcz „juuuhuuuu!). Oczywiście, że 125 tysięcy zgonów to dramat. Ale czy w porównaniu z 17 milionami zgonów rocznie na choroby układu krążenia, to nie wygląda delikatnie mniej dramatycznie?

Jeśli wczytacie się w wykres, to zobaczycie, że trzecia najczęstsza przyczyna zgonów to choroby układu oddechowego, więc ten wirus – który wg przewidywań epidemiologów – zostanie z nami na dobre, przyłoży się pewnie do trwałego wzrostu tego słupka.

Ale czy wszystkie pozostałe słupki przestały mieć przez to znaczenie? Zwróćcie uwagę, że samobójstwa to rocznie więcej zgonów niż malaria… prawie dwa razy więcej niż morderstwa, siedem razy więcej niż konflikty zbrojne. Czy równolegle(!) do zdecydowanej walki z koronawirusem, nie powinniśmy na szali zysków i strat położyć również zdrowia psychicznego obywateli?

Jeśli uważacie, że tak, to zainteresuje Was poniższe ostrzeżenie – na stronie World Economic Forum w zeszłym tygodniu pojawił się artykuł, o wymownym tytule 'przymusowe zamknięcie to największy na świecie eksperyment psychologiczny – za który przyjdzie nam zapłacić’.

Zachorowań na koronawirusa mamy w tym momencie 2 mln. Ludzi w kwarantannie i izolacji – 2,6 MILIARDA.

W omawianym artykule przeglądowym z czasopisma Lancet, czytamy o analizie 24 publikacji, raportujących efekty „lockdownu” na ludzi: stres, niepokój, depresje, wyczerpanie, problemy z alkoholem, przemoc domowa (o której pisano tez w polskich mediach).

Po pełne statystyki odsyłam do obu artykułów źródłowych, ale tu chciałem przytoczyć fragment publikacji z Lanceta – jakie są najważniejsze stresory podczas kwarantanny?

  •  długość kwarantanny  – dłuższa niż 10 dni znacząco zwiększa ryzyko stresu pourazowego (my jesteśmy w trzecim tygodniu?)
  • Strach przed zarażeniem – w tym przewrażliwienie na punkcie podobnych symptomów (wiecie, co teraz przechodzą alergicy, którzy kaszlą tak czy siak?)
  • Frustracja i znudzenie – jako skutek utraty rutyny, więzi
    społecznych i fizycznego kontaktu z bliskimi. Tu ja się mogę śmiać razem z milenialsami 'hahaha, jak znudzenie, jak siedzimy w domu, a jest nowy
    sezon West Wordl’… no tylko… nie każdy ma Internet. Naprawdę, nie każdy się jara, że teraz zamiast zamulać przed komputerem, to on bohatersko siedzi przed komputerem. Z jednej strony mamy osoby starsze,
    przyzwyczajone do innych mediów (spójrzcie na obrazek obok lub jego źródło tutaj), z drugiej w Indiach w izolacji pozostaje 1,3 miliarda ludzi. Na pewno w każdej wiosce LTE hula i nie posiadają się z radości……
  • Problemy z zaopatrzeniem – chyba już przestaliśmy się w memach śmiać z papieru toaletowego, to może pomyślmy o osobach przewlekle chory, potrzebujący regularnych wizyt u lekarza i dostaw leków? Śpią spokojnie?
  • Szum informacyjny – na szczęście w Polsce, skoro „maseczki nie działają, więc wprowadzamy obowiązek ich noszenia”, tym się nie musimy przejmować, prawda?
 
 

To jak żyć?

W artykule z Lanceta padają takie oto zalecenia (w nawiasach moje komentarze):

  •  Kwarantanna powinna być możliwie krótka (wracam do pytania o porównywanie liczby zgonów – 50 uratowanych od śmierci na koronawirusa jest lepsze niż 50 samobójców?). Ważne, aby znana była data zakończenia.
  • Ludziom należy przekazywać wyczerpujące informacje (patrz: trolle i fake newsy jako narzędzie do destabilizowania państw…)
  • Należy zapewnić adekwatne zaopatrzenie. (nooo, ale jak tuż setkami ton samoloty dostarczają maseczki, to o resztę się nie martwmy;))
  • Zredukuj nudę i ulepsz komunikację (na szczęście Telewizja Polska stanęła na wysokości zadania i w ramach realizacji publicznej zapewniła nam najwyższej edukację/rozrywkę)
  • Pracownicy służby zdrowia zasługują na szczególną uwagę! (ciekawe czy jak Minister Pionkowski był uprzejmy powiedzieć, że nauczyciele rok temu strajkowali i żądali podwyżek, to niech teraz pokażą, co potrafią – to czy takich samych uprzejmości wysłuchają strajkujący rezydenci?)
  • Altruizm jest lepszy niż przymus. (aż zamrugałem z wrażenia po przeczytaniu – i puściłem sobie do pisania piosenkę. Kwarantanna może być dobrowolna, a może być przymusowa. Zobaczymy jak sobie poradzi Szwecja, bo póki co jest nieźle:) )

Washington Post wczoraj opublikowano o taki artykuł:

Mój niepokój zatem już zupełnie wygasł, skoro widzę, że wybrana (nie przeze mnie co prawda) władza śledzi światowe rozwiązania i bierze pod uwagę opinie najlepszych specjalistów, a wszystkie działania podejmuje wyłącznie z myślą o nas, obywatelach!

Czy jakoś tak…

No także tego… trudno, może i poumieramy (i tak każdy kiedyś umrze…), albo zwariujemy (ale kto tak naprawdę jest normalny?), ale najważniejsze, że kwiaty za Smoleńsk złożone.

Trzymajcie się!:)

Comments are closed.