Miałem 12 lat gdy Budka Suflera wydała płytę „Bal Wszystkich Świętych”. Nie chcę wdawać się w dyskusję o gustach muzycznych przełomu tysiącleci – chcę podzielić się z Wami tekstem, który zrobił na mnie wtedy duże wrażenie, a dziś trudno mi o lepszy komentarz do bieżącej sytuacji… Czemu pięknie nie umiemy różnić się?
"Tak niewiele i tak wiele dzieli nas"
Wiecie jak widzę teraz fragment „tak niewiele i tak wiele dzieli nas”? Że z jednej strony widzimy, że w naszym kraju mieszkają dwa obce sobie kulturowo plemiona, które są od siebie do tego stopnia odmienne, że praktycznie nie potrafią się komunikować – nawet poprzez debatę swoich reprezentantów. Bariera kulturowa między Polakami jest większa niż bariera językowa z ludźmi nie znającymi języka polskiego…
Z drugiej… wszyscy oddychamy tlenem… naprawdę niewiele nas różni, jeśli zapomnimy na chwilę o idiotycznej perspektywie kilku lat i świata o rozległości własnego podwórka, a spojrzymy na siebie (ludzi, rodziny, społeczeństwo?) z perspektywy dekad, jeśli nie stuleci czy naszej historii ewolucyjnej jako gatunku.
Gdyby kosmici wreszcie się ujawnili i porwali trochę ludzi krzyczących ***** *** lub „sprzedali się za 500+” oraz tych bojących się szturmu hord LGBTQ+ lub upadku cywilizacji chrześcijańskiej i pokroili im wszystkim mózgi w plasterki, to nie dostrzegliby między tymi ludźmi dużo więcej różnić niż dostrzegłby Polak grillujący boczek z dwóch różnych świń: ale chudziutkie, ooo a to tłuste…i tyle, oba smaczne…
Ważniejsze jest to, że jedna i druga świnia została zarżnięta w ubojni, a potem jej truchło sczezło w ogniu węgla drzewnego (z dużym prawdopodobieństwem pochodzącym częściowo z drewna z chronionych lasów tropikalnych btw).
Jestem jedną z tych świń. Ty też jesteś. Były-przyszły Prezydent Duda jest też taką świnią. Niedoszły Prezydent Trzaskowski również jest taką świnią. Wszyscy co do sztuki jesteśmy takimi świniami – nikt nie dostrzeże różnic między nami, naszych strachów przed nieistniejącymi potworami, gdy już skonamy w cierpieniu.
A nawet gdyby je dostrzegł jakiś kosmiczny archeolog, ekshumując nasze śmieszne szczątki, to uśmiałby się do łez, zestawiając ze sobą zrekonstruowane sygnały fal radiowych którymi transmitowano debat wyborczych razem z oznaczeniem kolejnych pokładów skał (bo nie lodowców…) wskazującymi na katastrofę klimatyczną, którą te świnie ściągnęły na siebie.
Wyobrażacie sobie dzieci w piaskownicy, szarpiące się o łopatkę, tak zaaferowane Wielką Sprawą tejże Łopatki, że nie widzące nadchodzącej burzy? Na co zda się nawoływanie rodzica, że czas porzucić łopatkę (przepraszam, Łopatkę!) i wrócić z podwórka na obiad? Jesteśmy takimi właśnie dziećmi, jeśli przemawia to do Was bardziej niż bycie takimi właśnie świniami – jesteśmy żałośnie śmieszni w tej szarpaninie, która zakończy się i tak katastrofą.
Próbuję jak tylko mogę nie być jednym z tych dzieci – niestety widzę w swojej bańce tak samo prymitywne spojrzenie na sprawy drugiej strony, jak u tej drugiej strony. Łapię się na niestety też na podobnych myślach – i próbuję się wzbijać na wyżyny zrozumienia i empatii, próbować nawiązywać i prowadzić dialog właśnie z tymi, którzy myślą inaczej niż ja. Ale to wymaga wysiłku, to jest trudne.
Na dziś dzień czuję się bezsilny.
Może za jakiś czas uda się skończyć wojnę na czerń i biel i zacząć dostrzegać odcienie szarości?
„Kolory dnia
Zieleń i róż
Noc jak ciemny staw
Burza i świt
Tęczowy błysk
Przenikanie barw
Wszystkie one łączą się
Na błękitnej arce tej
Kolory flag
Kolory skór
Licytacja trwa
Czyj gorszy gen
Czyj lepszy Bóg
Kto tu rację ma?
Wojna wciąż na czerń i biel
Na błękitnej arce tej
REF:
Tak niewiele i tak wiele dzieli nas
Tak nam blisko, a daleko jak do gwiazd
Wciąż fałszywy śpiewa chór
Coraz większy rośnie mur
Gdy z rozumem nasze serca wiodą spór
Nawet gdy ktoś przy swej prawdzie zostać chce
Czemu pięknie nie umiemy różnić się
Słowa ranią raz po raz
Myśli ciążą niby głaz
Tak niewiele i tak wiele dzieli nas…
Jednaki los
W płucach ten sam życiodajny tlen
Gdzie tutaj sens
Gdzie powód tu
by zabijać się?
Tyle przecież miejsca jest
Na błękitnej arce tej
REF: Tak niewiele i tak wiele dzieli nas…”
PS. Kto z kim musi szukać porozumienia? Poniżej zrzut ekranu ze strony PKW – niby koniec końców wyszło prawie 50-50 z wyborami, ale w szczegółach wychodziło 25-75 lub 30-70…